niedziela, 1 września 2019

Wakacje 2019

Nastał czas kiedy to najlepsze się kończy i właśnie przychodzę dzisiaj do Was z postem zakończenia wakacji. Tegoroczny wypoczynek spędziliśmy w górach a dokładnie w Lachowicach - wsi położonej między Żywcem a Wadowicami. Cisza, spokój , piękne widoki i mało ludzi, czego chcieć więcej?



Zależało mi na tym aby miejsce do którego jadę  wypocząć znajdowało się z dala od miejskiego zgiełku i ludzi - udało się ! Mieliśmy domek tylko dla siebie, a teren był duży i ogrodzony gdzie pies swobodnie mógł się wybiegać. Cenimy sobie takie miejsca, każdy kto ma psa z problemami zrozumie o co nam chodzi ;) Do tego położenie owej wsi było bardzo dobre ponieważ autem można dojechać szybciutko do Żywca, Wadowic czy innych mniejszych, ciekawych miast. W Żywcu podobało nam się bardzo jezioro.


Duża plaża ale kamienista, mało ludzi, duża przestrzeń. Spokojnie pieseł mógł popływać - woda czysta, niestety na plaży leżało dużo śmieci typu butelki, puszki, resztki od zanęt wędkarskich. Izaya przez nieuwagę przeciął sobie poduszkę przez co trzeba było wracać do kwatery. Naszczęście rana powierzchowna, wystarczyło łapkę odkazić i zabandażować. Na drugi dzień było już o wiele lepiej!





Na koniec pobytu wybraliśmy się na Babią Górę oraz na szlak w poszukiwaniu Groty Komonieckiego. Szukanie tej groty oraz sam szlak to była najgorsza wędrówka jaką przeżyłam. Szlak miał być dość łagodny i oznakowany z tego co wyczytałam w internecie, jednak rzeczywistość była zupełnie inna.Samochód zostawiliśmy na parkingu i wyruszyliśmy w drogę, już po 15-stu minutach ukazała nam się trasa pod dość stromą górkę, ścieżka była bardzo kamienista i niestabilna. Kamyczki co chwila ślizgały się pod podeszwą butów jak i łapami psa. Izaya dawał radę, wspinał się twardo choć nigdy nie był na tak hardej trasie. Szliśmy dobre z półtorej godziny, kiedy weszliśmy na górę trzeba było odsapnąć bo wspinaczka dała nam popalić. Na górze była już prosta droga, jednakże bardzo słabo oznakowana.



Groty nie znaleźliśmy jak i wodospadu... stwierdziliśmy, że wracamy. Niestety zboczyliśmy ze szlaku i zeszliśmy z innej strony góry, do tego zejście było tragiczne ! Schodziliśmy wąwozem, który był totalnie wyżłobiony przez deszcz i pewnie tworzącą się przez to rzekę. Zejście było naprawdę trudne i niebezpieczne, Izaya w pewnym momencie się zbuntował i nie chciał iść. Wystraszył się kiedy to łapy zaczęły się ześlizgiwać i wpadać w bardziej wyżłobione koryta wąwozu. Muszę przyznać, że byłam spanikowana jednak trzeba było się uspokoić i jakoś sprowadzić psa jak i siebie. Naszczeście się udało i wszyscy bezpiecznie zeszli na dól.. oprócz mnie. Gdy byłam już prawie na samym dole wąwozu moja noga wpadła w szczelinę i mocno wykręciłam sobie kostkę, oczywiście upadłam. Myślałam, że jest złamana - nie mogłam wstać.





Jednak po paru minutach masowania nogi mogłam się podnieść. Kostka nie była złamana ani skręcona, jedynie co nadwyrężona, ale to nie koniec zmartwień. Gdy się zorientowaliśmy iż to nie tędy wchodziliśmy dotarło do nas, że trzeba znaleźć drogę do samochodu. Trasa do naszego auta wyniosła nas z 6 km, szliśmy przez wsie, pola i pobocza. Cała trasa wyniosła ok 30 kilosów.
Nigdy mnie tak nie cieszył widok naszego samochodu jak wtedy, nawet pies biegł w jego stronę. Wszyscy byli zmęczeni, spoceni i głodni. Morał z tego taki - trzeba z dziesięć razy przeczytać jak prowadzi szlak i być bardzo uważnym ! Ta wycieczka skończyła się dobrze ale gdyby moja kostka jednak była złamana, gdyby nie udało nam się dotrzeć do samochodu, to co wtedy ?
Góry są piękne   ale  zdradliwe i trzeba uważać.





Dobre spostrzeżenia z tej nieszczęsnej wyprawy też mam. Izaya, który jest psem lękliwym i na różne bodźce reaguje różnie, to tu zachował się jak najlepszy pies. Całą wędrówkę był grzeczny, nie bał się blisko przejeżdżających traktorów ani aut. Nie ciągnął gdy szliśmy szosą ani nie wyrywał się na jezdnie. Nie reagował na wybiegające burki z wiejskich domostw ani nie wystraszył  się dźwięku ścinki drzew, która miała miejsce po drodze . Naprawdę jestem z niego dumna, że robi tak ogromne postępy. Jeszcze rok temu myślę, że wyprawa na taką wędrówkę byłaby niemożliwa.






Pobyt bardzo szybko nam zleciał i na pewno jeszcze odwiedzimy to miejsce ! A wasze wakacje jak się udały ? 





Na koniec zostawiam Was z naszym wakacyjnym klipem 


Oraz zapraszam serdecznie na grupę poświęconą naszym zwierzakom ! Można tam znaleźć porady na różne tematy ! Zwierzęta domowe

6 komentarzy:

  1. Zazdroszczę wyjazdu w góry, chociaż ta wycieczka, która opisałaś troche mnie przeraziła ! Bardzo ładny pieseł :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepiękne krajobrazy połączone z wesołym i emocjonującym spędzaniem czasu ze swoim pupilem. Oby tak dalej, Klaudia :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Widać, że piesek miał super wakacje. Wilku pozdrawia.

    https://zyciezyciewilka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Wejście na Babią Górę też wspominam jako najgorsze ze wszystkich moich górskich wypraw ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetna wycieczka ;) super, że tak dużo zdjęć, zawsze lubię oglądać jak wyglądają trasy. Co do beznadziejnych zejść... to my też zawsze się wrąbiemy w jakieś dziwne trasy i potem nie ma wyjścia... zejść trzeba chociażby na tyłkach ;) Życzymy jak najmniej stromych podejść i zejść! Miłego:)

    http://familymess.pl

    OdpowiedzUsuń