Cofnijmy się kilka lat wstecz, kiedy to Izaya był podlotkiem mającym ok 4-5 miesięcy. Spacerowaliśmy ciepłym popołudniem koło bloku, na naszym horyzoncie pojawił się starszy pan z bokserem. Mój pies był na smyczy i kompletnie nie interesował go lecący w naszą stronę bokser, ja natomiast założyłam iż pies biega bez smyczy, to na pewno jest łagodny. No niestety moje założenia okazały się mylne. Pies podbiegł do nas, Izaya uniósł głowę spoglądając się na boksera, ten momentalnie zjeżył się i zaczął kłapać zębami. Zwróciłam panu uwagę, aby wziął i zapiął psa ponieważ zaraz może dojść do ataku z jego strony. Odpowiedź jaką dostałam w tamtym momencie zgięła mnie z nóg, pan odparł - "Pies ma zęby po to aby gryźć" . Naszczęście nie doszło do pogryzienia mojego psa, jedynie Izaya był mocno wystraszony. Odpowiedziałam panu co o tym myślę i w tym momencie posypały się na mnie wyzwiska i najgorsze obelgi.
Kolejny incydent wydarzył się na polach. Izaya miał ok 1-1,5 roku, również i tym razem mój pies był na smyczy. Zza krzaków wyskoczył pies, stał kilka metrów od nas wpatrując się. Właściciela w zasięgu mojego wzroku nie było. Piesek stwierdził, że do nas podbiegnie, zaczęłam się stresować ponieważ pies rozmiarów był niemałych. Izaya zaczął merdać ogonem, pomyślałam sobie super znak, będą się bawić ! Tym razem moja hipoteza również była mylna, pies podbiegł ugryzł Izaye w ucho i odbiegł. Byłam tak zaskoczona tym zdarzeniem, że nie wiedziałam zbytnio jak sie zachować. Belgut miał rozcięte ucho z którego sączyła się krew. Szczęście w nieszczęściu, że nie trzeba było szyć. Wystarczyły dwa takie incydenty i kilka innych, mniejszych przygód,a mój pies zaczął atakować podbiegające do niego psy.
Nie ważne czy pies chciał się bawić, czy tylko obwąchać ,zawsze ze strony belguta był atak. Przez zdarzenia, które miały wcześniej miejsce, Izaya zaczął traktować każdego psa jako potencjalnego wroga. Dzięki szkoleniom wypracowaliśmy sobie problem. Kosztowało mnie to naprawdę dużo czasu, samozaparcia i wysiłku. Bardzo denerwuje mnie to, że przez nieodpowiedzialnych właścicieli moja praca idzie na marne. Ile razy podczas treningu miałam sytuacje z podbiegającymi psami, które leciały od razu z atakiem w naszą stronę. Ile razy mój pies oberwał ponieważ miał na pysku kaganiec. Ile razy ja musiałam kopnąć obcego psa aby nie doszło do ataku. Na moim osiedlu niektórzy ludzie kompletnie nie powinny mieć psów. Psy latające luzem, które nie odwołują się a do tego lubią zaatakować. Na koniec krótka świeżynka. Wracamy do domu, pies wybiegany, zmęczony. Oczywiście na smyczy i w już założonym kagańcu. Na środku ścieżki stroi pani z shi tzu. Pani wpatrzona w telefon, piesek bez smyczy lecący w naszym kierunku. Grzecznie proszę panią o odwołanie psa.. cisza, powielam prośbę z głośniejszą tonacją głosu. Pani leniwie podnosi głowę z nad telefonu, woła pieska a piesek nic. Izaya był na tyle zmęczony, że nie w głowie mu ataki, jedynie spoglądał z pod łba na psa. Wymineliśmy ich i zwróciłam rzekomej Pani uwagę o braku smyczy skoro pies się nie odwołuje. Stwierdzenie z jej ust typowej Karyny - " mój pies nie jest agresywny i nie ma problemów z pieskami". Ręce opadają, nogi się uginają, weź pracuj z psem przy takim podejściu innych właścicieli czworonogów.
Osoby, które mają psy reaktywne przez takie sytuacje wiedzą o czym mówię. Do osób, które uważają, że ich pieseczki to latające aniołki:
- Nie każdy pies lubi podbiegające jazgoczące krasnale
- Nie każdy pies lubi bliski kontakt z innym psem
- To, że twój pies chce sie bawić to nie znaczy, że inny ma takie intencje.
- Jeśli widzisz, że ktoś pracuje z psem, uszanuj to !
- Jeśli twój pies się nie odwołuje, nie puszczaj go luzem ! Pamiętaj o tym, że jeśli podbiegnie do psa, który jest na smyczy i zostanie zaatakowany, to jest twoja wina. To twój pies był bez kontroli.
Moim cichym marzeniem jest to aby każdy psiarz się szanował. Jednak tak jak w rodzinie tak i w gronie psiarzy występuje patologia.